Forum www.viribusunitis322012.fora.pl Strona Główna www.viribusunitis322012.fora.pl
Viribus Unitis - Wolne forum sympatyków Austro-Węgier.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wacław Polakiewicz, Limanowa 1914.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.viribusunitis322012.fora.pl Strona Główna -> Książki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Viribusunitis
Administrator



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 18:58, 14 Sie 2014    Temat postu: Wacław Polakiewicz, Limanowa 1914.

Wacław Polakiewicz, Limanowa 1914. Bellona. Warszawa 2014

A oto moje wrażenia po przeczytaniu całości:

Ponieważ wyszła ona jako tz. hb-ek w serii Bellony najlepiej będzie ją ocenić porównując z inną książką z tej serii , a mianowicie z „Gorlicami” Klimeckiego.

1) Jako pozycja popularna pod względem jasności wykładu, stylu i komunikatywności „Limanowa 1914” bije „Gorlice” Klimeckiego na głowę. Przez książkę Klimeckiego się brnie, a tekst męczy czytelnika. Pracę Polakiewicza się po prostu chłonie. Klimecki nie dość, ze zanudza czytelnika ciężkim i mętnym stylem, nieporadnym i tępym cytowaniem to jeszcze wykazuje zdumiewającą ociężałość w kojarzeniu faktów, a ponadto ma skłonność do ich segregowania, w aby dogodzić „poprawności politycznej”, a co więcej czyni to nieudolnie. W sumie całość wypadała ani mądrze, ani dokładnie, ani ładnie, ani uczciwie. Jedynym walorem pozytywnym „Gorlic” Klimeckiego było to, że w ogóle zaistniała na ówczesnej pustyni jaka stanowił temat Frontu Wschodniego. Przypominała pustynną oazę z kępą nędznych i suchych palm daktylowych, która spragnionemu wędrowcowi wydaje się upragnionym pożywieniem i zaspokaja jego pierwszy głód, ale potem odbija się na jego zdrowiu przykrą biegunką. Polakiewicz jako autor jest przeciwieństwem Klimeckiego. Styl ma lekki i jasny, piękno i dobór słów „chwytają za serce” i widać tu wrodzony talent pisarza, a także wykładowcy. Nawet, gdy czegoś nie jest pewny, zamiast topić problem w powodzi tasiemcowych zdań – potrafi przy pomocy prostych zabiegów przedstawić swoja wątpliwość atrakcyjnie. Opis batalistyczny jest bardzo obrazowy i wciągający i pod tym wglądem może być porównywalny z WG , z ta różnicą, ze np. szturm Jabłońca jest u Julka popisany bardziej dynamicznie, a u Polakiewicza nieco bardziej malarsko i refleksyjnie. Znakomicie uchwycony psychologiczny aspekt wojny – owa charakterystyczna huśtawka uczuć i nastrojów żołnierzy i ludności cywilnej zmieniająca się w zawrotnym tempie w całej skali jej skrajności od pesymizmu i beznadziejności po skrajny optymizm przechodzący w euforię, oraz równie dobrze rozmaite motywacje uczestników zdarzeń.
2) Pod wglądem szczegółów detali – książka jest dopasowana do poziomu serii, czyli nie spełnia wymogów naukowości – natomiast ma ogromny walor popularyzacyjny. Wiele uogólnień, a opis struktury armii AW może wzbudzać pewne wątpliwości, jakkolwiek generalnie zgadza się ze stanem faktycznym w odczuciu zwykłego cywila nie będącego specjalistą w dziedzinie struktury państwa AW, ani jego organizacji militarnej. Z uwag poczynionych we wstępie i rozsianych po całej książce wynika jednak, że zamysłem autora było raczej uświadomienie ogółowi wagi zdarzenia na tle PWŚ i jego rozmaity skutków ( w tym kulturowych), a nie detali styczna informacja o pododdziałach, czy uzbrojeniu.
3) Przeskoki punktu obserwatora od szczebla sztabu generalnego do szeregowca i prostego obserwatora zmagań w terenie są zabiegiem słusznym, polepszającym walor publikacji i zwiększającym możliwość jej percepcji przez czytelnika, który niepostrzeżenie wciela się w rolę naocznego obserwatora bitwy.
4) Własne oceny i wnioski dotyczące motywacji, planów i skutków działań są cenne i niekiedy oryginalne, choć nie każdy musi się z nimi zgadzać. Ja np. biorąc po uwagę temperament i zamiłowanie Conrada do tworzenia szerokich planów ofensywnych, atmosferę ustaleń z niemieckim Ober-Ostem mających na celu zatrzymanie „walca parowego”, dzienniki samego Conrada i informację o wstępnym planie i celach działań udzielona przez generała Molnara jego bliskiemu krewnemu korespondentowi Molnarowi – jestem przekonany, że atak grupy Rotha na lewe skrzydło 3. Armii rosyjskiej Dimitriewa był pomyślany z góry jako pewnego rodzaju pułapka mająca zaangażować na tym odcinku większość rosyjskich sił z ich frontu południowego i, że udział 3. Armii austro-węgierskiej Boroevicia w tym przedsięwzięciu był z góry przez Conrada założony jako integralna część całego planu.
5) Ogromnie cenię sobie uwypuklenie przez autora informacji, że ogromna część 47 niemieckiej dywizji rezerwowej stanowili Polacy z poznańskiego i bydgoskiego. Tren fakt nie był jak dotąd wystarczająco podkreślany, a ma on duże znaczenie w eksponowaniu polskiego udziału w zwycięstwie. Należy przy tym zauważyć, ze patriotyzm tych naszych rodaków był najwyższej próby, najbardziej dramatyczny i wymagał od nich więcej poświecenia niż od Polaków w – poddanych Monarchii AW. Polscy poddani Franciszka Józefa walczyli, bowiem zarówno o sprawę polską ( wypędzenie Moskali z Kraju Przywislańskiego i przynajmniej rozszerzenie nań autonomii, jakiej sami zażywali), jak i swoja własną (broniono, bowiem swej własnej malej ojczyzny, domów i dobytku, a ci, którzy to stracili walczyli o jego odzyskanie). W razie zwycięstwa ich los mógł się, więc znacznie polepszyć. Natomiast Polacy z zaboru niemieckiego nie mieli takiej nadziei, gdyż zwycięstwo nie polepszało położenia ich malej ojczyzny (Wielkopolski, czy Pomorza) i pośrednio wychodziło na korzyść tego zaborcy, który był przez nich postrzegany jako bezpośredni ciemięzca. Mimo to dzielnie walczyli w obronie tego os taniego skrawka polskiej ziemi, na której można było oddychać polskim duchem i w obronie Krakowa, który był przez wszystkich Polaków z zaboru niemieckiego postrzegany jako stolica duchowa Polski i miejsce patriotycznych pielgrzymek i wycieczek. Dlatego ich trud należało szczególnie podkreślać i dobrze, że to uczynił Wacław Polakiewicz.
6) Oczywiście istnieją pewne luki, a role bojowa 47 dywizji niemieckiej należałoby opisać szerzej. Szkoda, ze autor nie miął możliwości, aby wykorzystać artykuł Redbarona, choć dobrze, ze go zauważył. Oszczędności w korekcie dały fatalne rezultaty, ( np. przedziwny Lützingen, zamiast Linsingena), ale na to nie ma rady wobec takiego nastawienia wydawnictw, jakie opisałem – nawet noblista byłby bez szans.

Ogólnie: W porównaniu z innymi hb-kami „Bellony” prezentuje się dobrze w górnej skali ocen.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
redbaron
K.u.K. Beamte / C. i K. Urzędnik



Dołączył: 13 Maj 2012
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Nie 18:06, 07 Wrz 2014    Temat postu:

Ja jednak pozwolę sobie na odmienne zdanie...

Wydawnictwo Bellona uczciło stulecie wybuchu I wojny światowej m.in. wydając w znanej popularnonaukowej serii „Historyczne Bitwy” książkę Wacława Polakiewicza „Limanowa 1914”, poświęconą stosunkowo mało znanej operacji limanowsko-łapanowskiej. Autor jest historykiem i muzealnikiem, związanym swego czasu z Muzeum Tatrzańskim.

Opis treści
„Limanowa 1914” - jak wszystkie książki serii „Historyczne Bitwy” - wydana została w miękkiej oprawie. Książka ta liczy sobie 206 stron i składa się ze wstępu oraz pięciu rozdziałów, dwóch aneksów, „Małego kalendarium wydarzeń wojennych ze szczególnym uwzględnieniem frontu wschodniego w latach 1914-1915”, „Wykazu skrótów wojskowych”, „Małego słowniczka postaci i nazw geograficznych nieumieszczonych na mapie” oraz bibliografii.
Pierwszy rozdział, „Na wschodzie ciągle zmiany”, przedstawia wbrew pozorom również przebieg pierwszych działań wojennych na zachodzie, krótką charakterystykę pozostałych frontów, wojskowości rosyjskiej, niemieckiej i austro-węgierskiej.
Rozdział drugi, „Wielka bitwa pod Limanową”, zgodnie ze swoją nazwą stanowi zasadniczą część tekstu i poświęcony został omówieniu operacji limanowsko-łapanowskiej.
Trzecia część książki została zatytułowana „W świetle przełomów, rozstrzygnięć i historycznych paradoksów” zawiera rozważania Wacława Polakiewicza na temat znaczenia bitwy limanowskiej i dalszego przebiegu działań wojennych na froncie wschodnim.
„Mogiły, mogiły... krzyże” to rozważania Autora snute na kanwie cmentarzy wojennych
W aneksach zaś Wacław Polakiewicz umieścił fragmenty ówczesnej prasy (niestety bez podania źródła) oraz fragment kroniki parafialnej z Tymbarku z okresu bitwy pod Limanową.

Garść uwag krytycznych
Ograniczone miejsce, jak i charakter tej recenzji wymuszają ograniczenie się do najważniejszych uwag szczegółowych i zarysowanie ogólne charakteru stosunkowo licznych potknięć Autora.
Opis wojskowości poszczególnych stron jest wręcz infantylny, dający się każdorazowo sprowadzić do stwierdzenia, że mieli karabiny, karabiny maszynowe oraz działa. Nie zawiera żadnych głębszych analiz.
Działania strony rosyjskiej są jedynie zarysowane, zresztą najczęściej jako dzikich hord, gnanych do ataku ogniem własnych karabinów maszynowych przez dowódców przekonanych, że nas mnoho, o czym zresztą Autor nie omieszkuje parokrotnie Czytelnikowi przypomnieć.
Autor nie orientuje się w kwestiach związanych z wojskowością. Widać to przy okazji nazw poszczególnych wielkich jednostek, analizach ich działań czy wyciąganych z nich wnioskach. W tym kontekście dziwnie brzmi wyznanie Wacława Polakiewicza, że pragnął miejscami [...] /i]stylizować w kierunku zbliżonym do języka wojskowych komend, rozkazów, doraźnych i dziennych oraz meldunków z pola bitwy[/i].
Mapy są tragiczne – trzy z nich przedstawiają cały front wschodni (Limanowa jest zaznaczona na jednej), jedna zaś bitwę pod … Krakowem. Przydatność ich dla umiejscowienia przebiegu działań wojennych jest zatem żadna. Słowniczek nazw geograficznych nie poprawia sytuacji.
Dla niektórych wprawdzie to zaleta i to na tyle poważna, że przysłania wszystkie wady tej publikacji, jednak w rzeczywistości jest to kolejna wada i to dość poważna. Autor jest w zasadzie jednostronny, wychwalanie oręża austro-węgierskiego doprowadził do takiego poziomu, że brzmi to nawet groteskowo. Z tego też wynika pogarda dla Rosjan oraz jawne pomniejszanie udziału sił niemieckich w działaniach wojennych na froncie wschodnim. Przy tym ostatnim aspekcie nie ulega wątpliwości, że Niemcy swój udział przeceniali, ale przeginanie w drugą stronę nie jest rozwiązaniem tego problemu.
Autor pomylił bitwę pod Tannenbergiem z wrześniową bitwą nad Jeziorami Mazurskimi, o czym świadczy informacja o ściągnięciu dywizji z Francji oraz kalendarium, gdzie przy Tannenbergu mowa jest o wrześniu. Nie jest to jedyny błąd tegoż kalendarium, ale daniem recenzenta wystarczająco świadczy o jego wartości merytorycznej.
Generalnie rozważania autora zawarte w „W świetle przełomów, rozstrzygnięć i historycznych paradoksów” przepełnione są nie tyle uproszczeniami, co wypaczeniami czy wręcz manipulacjami faktami. Za wystarczający przykład niech świadczy fakt, iż zdaniem Wacława Polakiewicza Brusiłow podejmował próby przejścia do kontrofensywy, które zdaniem Wacława Polakiewicza spełzły na niczym. Jeżeli fakty świadczą przeciwko niemu, tym gorzej dla faktów!
Zaś o wartości rozdziału poświęconego mogiłom niech świadczą zdania wypowiedziane przez Autora: Siedzę i odpoczywam na cmentarnym murku Tymczasem ogrodzenie omawianego cmentarza wygląda [link widoczny dla zalogowanych]. Drugi fragment zaś to informacja, że cmentarze wojenne noszą one wyraźne piętno militarne, widoczne w geometrii założeń – prostokąty, kwadraty, krzyże, foremne wieloboki, koła, elipsy.
Warto też zauważyć, że część pozycji umieszczonych w bibliografii ma za zadanie jedynie jej poszerzenie, a w rzeczywistości nie została przez Wacława Polakiewicza wykorzystana. Recenzent chciałby podkreślić, że nie ma tu na myśli swojego artykułu.
Reasumując książka w opinii recenzenta zasługuje na 3- w skali szkolnej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Viribusunitis
Administrator



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 23:26, 07 Wrz 2014    Temat postu:

Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie i od tego jest forum, aby je wypowiadać, aczkolwiek pozwolę sobie nie zgodzić się z tak surowa ocena.

Ad 1) "Opis wojskowości poszczególnych stron jest wręcz infantylny, dający się każdorazowo sprowadzić do stwierdzenia, że mieli karabiny, karabiny maszynowe oraz działa. Nie zawiera żadnych głębszych analiz.”

Ogólny opis wojskowości zajmuje u Polakiewicza 7 stron, których krótko charakteryzuje armie walczące na froncie wschodnim, ich liczebność, przygotowanie wojenne, organizacje i uzbrojenie. Jest to z oczywistych względów opis dość skromny, ale wydaje się zupełnie wystarczający dla czytelnika – niespecjalisty i nie odbiega od większości pozycji Bellony. Np. opisując bron strzelecką Polakiewicz prezentuje jej podstawowe typy i najważniejsze zalety i wady każdej z nich. Oczywiście nie o ich konstrukcji i szczegółach technicznych, ale nie jest to przecież encyklopedia uzbrojenia. Każdy, kogo to zainteresuje może przecież znając nazwę broni znaleźć potrzebne informacje szczegółowe, chociażby w Internecie. Informacje Polakiewicza są i tak o niebo szczegółowsze niż analogiczne informacje podane w „Gorlicach”, Klimeckiego, który charakterystyce armii AW poświęca aż...Pół strony. O jej organizacji i uzbrojeniu nie dowiadujemy się tam niczego, poza tym, że artyleria i jazda cieszyły sie dobrą opinią – ta ostania głownie dzięki Węgrom i Polakom, a piechota była „dobrze wyposażona i uzbrojona”, lecz jej morale i dyscyplina nie zawsze odpowiadały stawianym wymogom”. W porównaniu z taką pseudowiedzą serwowana czytelnikowi – Polakiewicz wydaje się nad wyraz szczegółowy. Dalej pan profesor serwuje idiotyzmy o napięciach narodowościowych miedzy oficerami, a podwładnymi innych narodowości, a także o rywalizacji miedzy oficerami Austriakami i Węgrami i inne wyssane z paląca propagandowe, a nie potwierdzone żadnymi źródłami bzdety. Zresztą wiadomości dotyczące armii rosyjskiej są w „Gorlicach” wcale nie lepsze. Dowiadujemy się np., ze znaczna cześć rosyjskich oddziałów była wyposażona w przestarzale, jednostrzałowe berdanki – natomiast nie wspomniał ani słowem o nowoczesnym pięciostrzałowym karabinie Mosin, który stanowił podstawowe i bardzo dobre narzędzie walki rosyjskiej piechoty. Klimecki napisał też, ze artyleria rosyjska była dobrze przeszkolona, ale zapomniał napisać, ze rosyjska artyleria polowa była wyposażona w działa znacznie doskonalsze od austro-węgierskich!
Podałem tu tylko kilka przykładów dla porównania. Nie widzę żadnego powodu, dla którego – Polakiewicza miałyby w ramach habeków „Bellony” obowiązywać surowsze kryteria oceny jego opisy stron walczących niż profesora Michała Klimeckiego w „Gorlicach”. Ogólnie można powiedzieć tak – Z zestawienia tych dwóch pozycji jasno wynika, że Polakiewicz wywiązał się z tego zadania znacznie lepiej i choć jego opis daleki jest od dokładności – to z pewnoscią pozwala na to, aby czytelnik wyrobił sobie prawdziwe pojecie o stronach walczących. Natomiast od Klimeckiego nie dowie się w tym temacie niczego, poza bałamutnymi frazesami.

Ad 2) „Działania strony rosyjskiej są jedynie zarysowane, zresztą najczęściej jako dzikich hord, gnanych do ataku ogniem własnych karabinów maszynowych przez dowódców przekonanych, że nas mnoho, o czym zresztą Autor nie omieszkuje parokrotnie Czytelnikowi przypomnieć.”

Jest prawdą, ze obraz armii rosyjskiej jest u Polakiewicza nieco przerysowany, a jej „cywilizacyjny” aspekt jest nieco przesadzony, lecz dzieje się tak zapewne, dlatego, że w dotychczasowych publikacjach był on przesadzany w zupełnie odwrotnym kierunku...Opis Polakiewicza można, więc traktować jako pewien skutek odreagowania dotychczasowej rusofilii polskich opracowań dotyczących PWŚ.

Ad 3) „Autor nie orientuje się w kwestiach związanych z wojskowością. Widać to przy okazji nazw poszczególnych wielkich jednostek, analizach ich działań czy wyciąganych z nich wnioskach. W tym kontekście dziwnie brzmi wyznanie Wacława Polakiewicza, że pragnął miejscami [...] /i]stylizować w kierunku zbliżonym do języka wojskowych komend, rozkazów, doraźnych i dziennych oraz meldunków z pola bitwy[/i].”

Zarzut jest zbyt ogólny, gdyż Redbaron nie tłumaczy, co ma na myśli mówiąc o „znajomości wojskowości” i jakie przyjmuje parametry pozwalające na zbadanie stopnia tej znajomości w pracach popularnych. Dlatego musimy go odrzucić lub prosić o dodatkowe wyjaśnienie.

Ad 4) „Mapy są tragiczne – trzy z nich przedstawiają cały front wschodni (Limanowa jest zaznaczona na jednej), jedna zaś bitwę pod … Krakowem. Przydatność ich dla umiejscowienia przebiegu działań wojennych jest zatem żadna. Słowniczek nazw geograficznych nie poprawia sytuacji.”

Autor książki nie odpowiada w dzisiejszych czasach ani za mapy, ani za stronę graficzną książki. Wydawnictwo chce je mieć jak najtańszym kosztem i rezultat jest zawsze opłakany. Podobnie jest i z korektą i literówkami. Dlatego proponuje na przyszłość odstąpienie od oceniania tych elementów w jakiejkolwiek książce – dopóki wydawnictwa nie zrozumieją, ze celem wydania książki jest zapewnienie czytelnikowi najbardziej komfortowego odbioru dzieła, a nie zarabianie pieniędzy jak najmniejszym kosztem.

Ad 5)Dla niektórych wprawdzie to zaleta i to na tyle poważna, że przysłania wszystkie wady tej publikacji, jednak w rzeczywistości jest to kolejna wada i to dość poważna.
Moim skromnym zdaniem pomyśl ze słowniczkiem nazw geograficznych jest znakomity. Daleko lepszy od zwyczajnego indeksu geograficznego. Natomiast prawdą jest, że powinny mu towarzyszyć stosowne mapy, ale autor nie może odpowiadać za skąpstwo wydawnictwa.


Ad 6) „Autor jest w zasadzie jednostronny, wychwalanie oręża austro-węgierskiego doprowadził do takiego poziomu, że brzmi to nawet groteskowo. Z tego też wynika pogarda dla Rosjan oraz jawne pomniejszanie udziału sił niemieckich w działaniach wojennych na froncie wschodnim. Przy tym ostatnim aspekcie nie ulega wątpliwości, że Niemcy swój udział przeceniali, ale przeginanie w drugą stronę nie jest rozwiązaniem tego problemu.”

Armia austro- węgierska nie jest wcale u Polakiweicza wychwalana ponad miarę. Po prostu, po stu latach jej oczerniania lekceważenia oddaje jej sprawiedliwość. Opisu słabszych stron i porażek wcale zresztą nie unika – tyle, ze ich nie eksponuje jak to robili inni (np. mój ulubieniec Michał Klimecki, który nie tylko jej eksponował, lecz w dodatku mieszał tą ekspozycje z fałszywymi informacjami zaczerpniętymi z prasy alianckiej). *Udziału niemieckiego również nie pomniejsza, lecz sprowadza go po prostu do rzeczywistych rozmiarów.

Ad 7) „Autor pomylił bitwę pod Tannenbergiem z wrześniową bitwą nad Jeziorami Mazurskimi, o czym świadczy informacja o ściągnięciu dywizji z Francji oraz kalendarium, gdzie przy Tannenbergu mowa jest o wrześniu. Nie jest to jedyny błąd tegoż kalendarium, ale daniem recenzenta wystarczająco świadczy o jego wartości merytorycznej.”

Polakiewicz i tak zachowuje się przyzwoicie, ze w ogóle wspomina kampanie letnio-jesienna w Prusach, która właściwie nie należy do tematu i nie miała żadnego wpływu na wydarzenia na froncie galicyjskim – z,\. Zwycięstwo niemieckie na dwoma armiami rosyjskimi w niczym nie pomogło Austro-Węgrom i w żaden sposób nie zmieniło na nim sytuacji militarnej, bowiem dla Rosji Prusy Wschodnie były tylko ubocznym kierunkiem działania obliczonego na ukojenie obaw francuskiego sojusznika, podczas gdy ich główne siły były zaangażowane na kierunku dla nich zasadniczym, czyli galicyjskim. Klęska Samsonowa i Rennekampfa nie zrobiły na walczących tu wojakach rosyjskich ani ich dowodcach żadnego wrażenia i nie wpłynęły w najmniejszym stopniu na zmianę ich planów. Toteż nic dziwnego, ze Polakiewicz traktuje cala te kampanie łącznie i pisząc z punktu widzenia „mieszkańca” Galicji uważa ja raczej za ciekawostkę. Nie musi być wiec bardziej wcale dokładny, ani dwóch stoczonych przez Hindenburga zwycięskich batalii rozdzielać – zwłaszcza opisując ich znaczenie dla Frontu Zachodniego. Dodajmy tu, że Michał Klimecki – pisząc książę o głównym wydarzeniu na froncie południowo – wschodnim w ogóle nie wspomniał o poprzednich kampaniach, które je poprzedziły i uwarunkowały, a zwłaszcza o Bitwie pod Limanową. Natomiast poświęca ogromnie wiele miejsca opisowi bitwy pod Tannebergiem, niemieckim zmaganiom z „walcem parowym „ i Bitwie pod Lodżia, – czyli wydarzeniami również tylko luźno związanymi z frontem galicyjskim, a wiec zaśmiecił swe „Gorlice” po prostu piszac nie na temat. Cały fatalny i niezgodny z rzeczywistością opis zmagań na froncie wschodnim miedzy sierpniem 1914, a majem 1915 roku zawarł w rozdziale opatrzonym kuriozalnym tytułem „ Na wschodzie bez zmian”, co Noe może swiadczyć o niczym innym poza historyczna indolencja autora „Gorlic”. W takiej sytuacji stawianie Polakiewiczowi zarzutu, ze potraktował wydarzenia w Prusach Wschodnich łącznie i łącznie je ocenił (zresztą jak najbardziej zgodnie z ich rzeczywistym znaczeniem) – uważam za niepoważne.

Ad Cool „Generalnie rozważania autora zawarte w „W świetle przełomów, rozstrzygnięć i historycznych paradoksów” przepełnione są nie tyle uproszczeniami, co wypaczeniami czy wręcz manipulacjami faktami. Za wystarczający przykład niech świadczy fakt, iż zdaniem Wacława Polakiewicza Brusiłow podejmował próby przejścia do kontrofensywy, które zdaniem Wacława Polakiewicza spełzły na niczym. Jeżeli fakty świadczą przeciwko niemu, tym gorzej dla faktów!”

Wbrew temu co pisze Redbaron – generalne rozważania Polakiewicza zawarte w rozdziale opisującym skutki bitwy pod Limanowa sąor nad wyraz trafne, choć nie zawsze - w pełni oryginalne, bo do podobnych wniosków dochodzili już wcześniej ; Dąbrowski, Zgórniak i Juliusz Bator. I nie ma tu ani wypaczeń, ani żadnej manipulacji faktami.
Polakiewicz opisuje skutki Bitwy pod Limanowa i uwarunkowanych przez nie dalszych zdarzeń w sposób uogólniony, ale bynajmniej nie błędny. Wielka ofensywę Brusiłowa znana powszechnie jako zwycięstwo pod Łuckiem nazywa on zgodnie z prawdą historyczna „próbą odwrócenia losów wojny na Wschodzie”, bo właśnie taka próba ta kontrofensywa, ( czyli operacja pomyślana jako odpowiedź na Gorlice) bez wątpienia była. I choć zgrzyt w niej wielkie siły i odniosła ona pod Łuckiem spektakularny, typowo pyrrusowy sukces – to jednak w skali ogólno wojennej okazała sie ona błędem i nieudana próba rozstrzygnięcia, które w dodatku w szerokiej perspektywie o wiele bardziej zaszkodziło Rosji niż Austro-Węgrom.


Ad 9) „Zaś o wartości rozdziału poświęconego mogiłom niech świadczą zdania wypowiedziane przez Autora: Siedzę i odpoczywam na cmentarnym murku Tymczasem ogrodzenie omawianego cmentarza wygląda TAK.”

Znam ten cmentarz doskonale i wiem, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby na nim podumać przysiadając na żelaznych rurach wspierających się na widocznych tu słupach. Zresztą ważniejsza jest chyba treść owego dumania, niż detaliczny i ścisły opis miejsca, w którym owo dumanie ma miejsce.

Drugi fragment zaś to informacja, że cmentarze wojenne noszą one wyraźne piętno militarne, widoczne w geometrii założeń – prostokąty, kwadraty, krzyże, foremne wieloboki, koła, elipsy.

Ad 10) „Warto też zauważyć, że część pozycji umieszczonych w bibliografii ma za zadanie jedynie jej poszerzenie, a w rzeczywistości nie została przez Wacława Polakiewicza wykorzystana. Recenzent chciałby podkreślić, że nie ma tu na myśli swojego artykułu.”

Książka Polakiewicza nie jest publikacja naukową, a to, o czym mówi recenzent nie jest w ścisłym rozumieniu bibliografia, lecz tylko wybraną literatura przedmiotu – wskazująca pozycje związane z tematem, które mogą poszerzyć wiedze czytelnika. Autor pracy popularnej nie ma żadnego obowiązku wykorzystywania w swej książce wszystkich pozycji figurujących w takiej literaturze przedmiotu i nie muszą one wcale znaleźć się w przypisach. Red barom (nie on jeden zresztą) myli wyraźnie wymogi stawiane pracy naukowej i pozycji popularno- naukowej, czy popularnej, a takimi z założenia powinny być wszystkie pozycje wydane w tej serii przez „Bellonę”. Oceniając nie należy mieszać kryteriów, bo ocena będzie zupełnie nieadekwatna.

Ad 11) Reasumując książka w opinii recenzenta zasługuje na 3- w skali szkolnej.
_________________
Jarosław Centek

[link widoczny dla zalogowanych]

Gdyby ta książkę ocenić w skali szkolnej na – 3, czyli ocene mierna, to dla książki Michała Klimeckiego „Gorlice’ wydanej w tej samej serii po prostu zabrakłoby dolnej skali ocen, gdyż nieatpliwie wypadłaby nawet nie jako mierna (2), ale jako mniej niż niedostateczna, a jej autora należałoby cofnąć do przedszkola.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Viribusunitis dnia Pon 17:45, 08 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
redbaron
K.u.K. Beamte / C. i K. Urzędnik



Dołączył: 13 Maj 2012
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pon 16:15, 08 Wrz 2014    Temat postu:

Wolałbym jednak dyskusję toczyć na neutralnym gruncie - forum [link widoczny dla zalogowanych]ęgry.info, gdzie obaj mamy równy status zwykłego użytkownika.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Viribusunitis
Administrator



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 17:11, 08 Wrz 2014    Temat postu:

Proszę bardzo. Nic nie stoi na przeszkodzie.

Aczkolwiek to forum ma jedną zaletę: TU W ŻADNYM WYPADKU POST NIE ZOSTANIE BEZ ZGODY AUTORA WYCOFANY, A ON SAM NIE ZOSTANIE POZBAWIONY GŁOSU. Każdy ma tu nieograniczone prawo do swobodnej wypowiedzi. Regulamin tego forum zabrania praktyk jakiegokolwiek ograniczenia wypowiedzi autora. Natomiast na forum AW zawsze można zostać ukaranym za "off topic", a nawet wydalonym na stale z grona uczestników. Warto więc i to rozważyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.viribusunitis322012.fora.pl Strona Główna -> Książki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin