Forum www.viribusunitis322012.fora.pl Strona Główna www.viribusunitis322012.fora.pl
Viribus Unitis - Wolne forum sympatyków Austro-Węgier.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kto zasiał wiatr? Cz.4.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.viribusunitis322012.fora.pl Strona Główna -> Książki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
turulmodar
Baron



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 17:01, 21 Gru 2012    Temat postu: Kto zasiał wiatr? Cz.4.

Część 4:



Juliusz Bator


KTO ZASIAŁ WIATR ?
Geneza I Wojny Światowej



[Skrócona wersja internetowa książki
Kto zasiał wiatr?
Przeznaczona do publikacji wyłącznie na łamach
Wolnego Forum Sympatyków Austro-Węgier]

Copyright by: Juliusz Bator
Niniejszy utwór, ani żaden jego fragment nie może być : reprodukowany, powielany I kopiowany w jakikolwiek sposób i na jakimkolwiek nośniku mechanicznym i elektronicznym, ani przechowywany w żadnym systemie informatycznym bez pisemnej zgody autora.


________________________________

AKT III :
SARAJEWO

1) - przyczyny, przebieg wydarzeń i skutki zamachu.

Zamach w Sarajewie i polityczny kryzys 1914 roku, który doprowadził do wybuchu I Wojny Światowej traktowany jest przez historyków w szczególny sposób : Istnieje wiele opracowań omawiających przebieg tego przełomowego wydarzenia , który zajmuje też sporo miejsca w opracowaniach ogólnych dotyczących całej wojny, oraz równie wiele opracowań ukazujących wydarzenia ostatniego miesiąca dzielącego Europę od wojny, który po nim nastąpił , a badacze skupiają całą uwagę i inteligencję na badanie gorączkowej gry politycznej jaką prowadziły mocarstwa pomiędzy tym zdarzeniem, a decyzją podjęcia działań wojennych - zaś cała argumentacja skupia się głównie wokół problemu jaki był udział po-szczególnych partnerów rozmów w podgrzewaniu, lub schładzaniu politycznych następstw tego faktu. Właśnie ów udział, a zwłaszcza stopień hamowania reakcji Austro-Węgier uważa się powszechnie za miernik odpowiedzialności za wybuch wojny. W efekcie wszystko sprowadza się do następującej konkluzji :
Najbardziej winne są Austro-Węgry, które chcąc ratować rozpadające się imperium w histeryczny sposób zareagowały na niewątpliwie przykry, lecz pospolity w owym czasie wypadek będący zwykłym ryzykiem zawodu monarchy i Niemcy, które nie powstrzymały ich przed wysłaniem nieszczęsnego ultimatum do Belgradu, co w ostateczności spowodowało wojnę europejską. Przyjąwszy zaś taką tezę w/w badacze starają się następnie odnaleźć takie źródła, które potwierdzają, iż jeszcze przed zamachem zarówno politycy, jak i wojskowi obu sprzymierzonych zdecydowani byli na wszczęcie zatargu z Serbią, który wg. jednych badaczy miał w ich planach zakończyć się zwycięską izolowaną wojnę błyskawiczną z tym krajem - zaś wg. drugich miał wręcz doprowadzić do wojny europejskiej zanim i tak złe położenie militarne obydwu państw się jeszcze bardziej nie pogorszy.
W takiej intencji przytacza się na ogół fragmenty rozmów toczonych na spotkaniu między Wilhelmem II i Franciszkiem Ferdynandem w Konopiszcie w jesieni 1913 roku, pesymistyczny memoriał niemieckiego szefa sztabu von Molktego z 24 II 1914 roku na temat zbrojeń rosyjskich, rozmowy tegoż z cersarsko-królewskim szefem działu operacyjnego Metzgerem z 1 III 1914 roku, relacja Gottlieba von Jagowa z rozmów von Molkiego z szefem sztabu armii austro-węgierskiej Conradem von Hőtzendorfem z maja 1914 roku , wypowiedź Franciszka Jozefa I z maja 1914 roku , ostatnia konferencja Wilhelma II z naddunajskim następcą tronu w Konopiszcie (11-13 VI 1914) i memoriał CK. ministerstwa spraw za-granicznych dotyczących polityki bałkańskiej (czerwiec 1914) .
Jednak mimo tych wysiłków przytaczane dokumenty nie dowodzą stawianej tezy, lecz jedynie tego, że zarówno polityczne jak i wojskowe koła odpowiedzialne za bezpieczeństwo obu państw doszły do wniosku, że dotychczasowa polityczna defensywa jest błędem, że należy wzmocnić sojusz z Rumunią i zaoferować go Bułgarii, a jeśli wybuchnie kolejny konflikt należy raczej zdecydować się na wojnę, niż katastrofę polityczną. Jest to oczywiście dowód panującej w tych kręgach determinacji, lecz stąd daleka droga do udowodnienia odpowiedzialności za wywołanie wojny. Nigdzie bowiem nie natrafiamy na żaden ślad myśli o zaatakowaniu Serbii, bez uprzedniej agresywnej akcji z jej strony. Ton wszystkich wypowiedzi jest całkiem jasny: Jeśli Serbia poweźmie jakąkolwiek awanturę przeciw monarchii habsburskiej - wówczas spotka się z taką odpowiedzią, że jej rola polityczna na Bałkanach będzie raz na zawsze skończona . I tu dochodzimy do meritum sprawy: Jeśli wszystkie tak chętnie cytowane źródła mówią o reakcji sprzymierzonych państwa na wypadek prowokacji politycznej, lub zbrojnej ze strony Serbii popieranej przez Rosję, to jasne jest, że pierwszy krok na drodze ku wojnie muszą wykonać właśnie te państwa i tylko one mogą być sprawcą i przyczyną przyszłej katastrofy.
Nic bowiem nie może zmienić faktu, iż sprawcą każdej wojny jest ten, kto usiłuje gwałtownymi krokami i faktami dokonanymi zmienić aktualne polityczne i terytorialne status quo nie zaś ten, kto pragnie je utrzymać broniąc stanu aktualnego.
Nie można też dłużej traktować zamachu w Sarajewie, jako nieodpowiedzialnego wy-skoku młodocianych zapaleńców i mało znaczącego wydarzenia, które stało się wygodnym pretekstem do rozpętania wojny.
Skoro staje się ono początkiem wszystkich następnych , dramatycznych wydarzeń - to obowiązkiem badacza jest nie tylko opis jego przebiegu, lecz przede wszystkim zbadanie wszystkich faktów, które do niego doprowadziły i całej atmosfery politycznej, która go poprzedzała. I jeśli natrafiamy na jakiekolwiek ślady wskazujące na udział w zamachu oficjalnych serbskich osobistości politycznych i wojskowych, oraz konsultowania planowanej zbrodni z rosyjskimi osobistościami reprezentującymi wpływowe koła polityczne - to nie może być więcej mowy o "sarajewskim pretekście", lecz tylko o "sarajewskiej prowokacji".
W zaś takim wypadku odpowiedzialność za wybuch wojny spada w pierwszym rzędzie nie na Niemcy mające powstrzymać rozjuszone Austro-Węgry przed stawianiem pokrzywdzonej Serbii upokarzających warunków, lecz na Rosję mającą obowiązek nakłonienia rządu zamieszanego w zbrodnię polityczną i prowokację wojenną do przyjęcia w pokorze wszelkich warunków, jako konsekwencji takiego postępowania.
Początek roku 1914, który wobec wielkich zbrojeń francuskich i rosyjskich, oraz coraz wyraźniejszego rozchwiewania się Trójprzymierza witano w niemieckich i cesarsko-królewskich kołach z pesymistyczną determinacją - w Rosji witany był z ogromnym entuzjazmem i optymizmem. Po pognębieniu Turcji i wykazaniu Bułgarii, iż pomoc Austro-Węgier jest nic nie warta, sądzono tu iż nadeszła odpowiednia chwila do realizacji panslawistycznych planów rozbicia Austro-Węgier i zjednoczenie Słowian pod egidą prawosławnego cara jest bardzo bliskie.
Wobec sukcesu bałkańskiego istotna decyzja polityczna przeszła tu w ręce triumwiratu , w którego skład wchodzili: wódz naczelny wielki książę Mikołaj Mikołajewicz , ( fana-tyczny panslawista żonaty z księżniczką czarnogórską Milicą), minister spraw zagranicznych Sergiusz Sazonow i poprzedni minister spraw tego departamentu, a obecnie ambasador w Paryżu - Aleksander Izwolski. Działania tej grupy zmierzały w trzech związanych ze sobą kierunkach: a) zdobycie bezwzględnego wpływu na cara Mikołaja i odsuniecie od niego wszelkich elementów ostrożnych , lub pro niemieckich , b) przekonanie francuskiego sprzymierzeńca, że Rosja jest gotowa do wojny i propagandowe wspieranie na gruncie paryskim tendencji odwetowych reprezentowanych przez Clemanceau i Poincarégo przeciw pa-cyfistycznym wpływom Caillaux i Jauresa, c) nakłonienie Serbii do sojuszu z wahającą się Rumunią i zachęcanie do prowokacji przeciw Austro-Węgrom.
Mniejszą wagę przykładano do wciągania w bieg wydarzeń Wielką Brytanię, gdyż choć politycy cywilni byli zdania, że nie będzie się ona zbrojnie angażowała po stronie Rosji w realizacji jej planów bałkańskich, to Mikołaj Mikołajewicz jako szef sztabu znał w ogólnych zarysach niemiecki plan plan Schlieffena i zdawał sobie sprawę, iż w razie wciągnięcia do wojny Francji - Niemcy zaatakują ją przez terytorium neutralnej Belgii, co z pewnością zmusi Brytyjczyków do interwencji w jej obronie.
Natomiast dowodem na przekonanie cara i jego aprobatę dla nowych działań bałkańskich była audiencja udzielona 2 II 1914 roku premierowi serbskiemu Pašiciowi, na której nakłaniał go do pilnego zawarcia porozumienia z Rumunią z wykorzystaniem jej pretensji do Siedmiogrodu. Car przyrzekł wtedy pełne zaopatrzenie wojsk serbskich z rosyjskich zapasów na wypadek wojny z Austro-Węgrami, a wreszcie zakończył krótką, lecz wymowną zachętą : Dla Serbii zrobimy wszystko.
Istniała też inna przyczyna pośpiechu ze strony Rosji i Serbii. Od początku 1914 roku zdrowie osiedziesięcioczteroletniego cesarza Franciszka Józefa I uległo pogorszeniu , a ewentualna zmiana na tronie monarchii naddunajskiej mogłaby w znacznym stopniu utrudnić, a może nawet uniemożliwić powyższe plany i marzenia: W przeciwieństwie do starego władcy - habsburski następca tronu nie lubił Polaków i Węgrów - natomiast poświęcał wiele uwagi żyjącym w obrębie monarchii południowym Słowianom i był skłonny wyjść naprzeciw ich aspiracjom narodowym tworząc trzeci człon państwa w postaci tzw. Królestwa Dalmackiego, lub też przekształcając je w federację autonomicznych okręgów narodowościowych . Znany był także z negatywnego stanowiska, co do celowości wojny z Rosją.
Z tych właśnie powodów był dla Serbów i panslawistycznego triumwiratu rządzącego Rosją osobą ogromnie niebezpieczną. Nietrudno było przewidzieć, że Chorwaci, Muzułmańscy Bośniacy, Słoweńcy i znaczna część wojewodińskich Serbów wybierze ofertę austro-węgierskiego następcy tronu - nie zaś ryzykowne i mało pociągające zjednoczenie z biednym, zacofanym i w ich oczach barbarzyńskim królestwem serbskim. Trudno też byłoby sprowokować do wojny państwo, którego głowa nastawiona jest na utrzymanie pokoju i szukanie porozumienia z Rosją, co chwiejny i lękliwy car Mikołaj II powitałby z ulgą, a dość liczna grupa germanofilska w jego otoczeniu mogłaby odsunąć od władzy drapieżną partię "czarnogórską" . Ważne było i to, że w razie zmiany na tronie austro-węgierskim starannie budowany przez rosyjską propagandę image podwójnej monarchii rzekomo "nieuleczalnie chorej i cierpiącej na uwiąd starczy" mógłby się nagle zmienić pod rządami energicznego i młodego reformatora. Wszystko więc przemawiało za tym by go za wszelką cenę usunąć.
Teraz pozostało już tylko staranne przygotowanie scenariusza wybuchu, czym na miejscu w Belgradzie zajął się rosyjski atache misji wojskowej umieszczony tam przez wielkiego księcia Mikołaja - płk Artamanow . Ten zaś zaprzyjaźnił się rychło z szefem wywiadu serbskiego sztabu generalnego Dragutinem Dimitrijewiciem (Apisem) i jego bliskim współpracownikiem Vojslavem Tankosiciem.
Obaj oficerowie serbscy nie tylko posiadali wszelkie potrzebne środki (gdyż Dimitrijewić dysponował szeroko rozgałęzioną na Bałkanach i w Bośni siatką organizacji "Črna Ruka" , której był szefem}, lecz mieli też odpowiednie doświadczenie w organizowaniu zamachów i przewrotów - Właśnie oni byli głównymi sprawcami i bezpośrednimi wykonawcami zgładzenia króla Aleksandra Obernovicia w 1903 roku ! Rychło też przystąpili oni do opracowywania planu zamachu w Sarajewie.
O planowanej zbrodni był w jakiś sposób powiadomiony również rząd serbski, o czym świadczą dwa fakty: a) jeden z przyszłych zamachowców - Nedeljko Čabrinovič był na wiosnę 1914 roku przedstawiony samemu następcy tronu serbskiego - księciu regentowi Aleksandrowi, , b) tuż przed zamachem poseł serbski w Wiedniu Jovan Jovanović w sposób luźny i ogólnikowy poinformował "prywatnie" austro-węgierskiego ministra finansów i wielkorządcę Bośni i Hercegowiny - Leona Bilińskiego, że arcyksięciu może grozić w Bośni niebezpieczeństwo .
26 V 1914 roku trzej Serbowie bośniaccy będący członkami "Črnej Ruki": Nedeljko Čabrinovič, Gavrilo Princip i Trifko Grabež w obecności majora Tankosicia i urzędnika serbskich kolei Milana Ciganovicia, pobrali z magazynów wojskowych w Belgradzie granaty ręczne i pistolety barauningi, a 3 VI 1914 roku serbscy urzędnicy graniczni i agenci wywiadu wojskowego przeprowadzili ich bezpiecznie przez granicę, po czym dotarli bez kłopotów do Sarajewa czekając na swą ofiarę i umówiony sygnał.
Ponieważ jednak, nawet znany z zuchwałości szef "Črnej Ruki", nie chciał brać na siebie całej odpowiedzialności za skutki zamachu – na wszelki wypadek wolał się zwrócić z prośbą o radę do wspomnianego już wyżej rosyjskiego atache Artamanowa , który po kilku-dniowej zwłoce potrzebnej na skonsultowanie sprawy z ważnymi osobistościami w Peters-burgu udzielił Dimitrijeviciowi następującej zachęty : Działajcie, jeśli was zaatakują - nie zostawimy was samych! .
Sam przebieg zamachu jest doskonale udokumentowany i powszechnie znany, dlatego ograniczę się przypomnienia najistotniejszych faktów: 28 czerwca 1914 roku następca tronu Austro-Węgier - Franciszek Ferdynand Habsburg odbył wraz ze swą małżonką Zofią ks. Hohenberg uroczysty wjazd do Sarajewa. Środki bezpieczeństwa ( niestety, nieskuteczne) mieli zapewnić personalnie: minister połączonego skarbu C i K, oraz zwierzchnik władz cywilnych Bośni Leon Biliński , oraz zwierzchnik sił wojskowych generał - zbrojmistrz Potiorek.
Pierwszym etap przejazdu przewidywał drogę z dworca kolejowego do ratusza i odbywał się w odkrytej luksusowej, lecz powolnej limuzynie marki Graft und Stift. Pojazd ów wyposażony był wg ówczesnej mody w potężne stopnie ułatwiające wsiadanie i wysiadanie, co znakomicie ułatwiło zadanie terrorystom. Na trasę wyległy liczne, wiwatujące tłumy, gdyż następca tronu był (wbrew późniejszej propagandzie jugosłowiańskiej) osobistością popularną wśród olbrzymiej większości południowych Słowian będących wówczas poddanymi podwójnej monarchii. Gdy kolumna zbliżała się do ratusza - rzadko rozstawione posterunki policji zachęciły jednego z terrorystów - czeladnika drukarskiego Nedeljko Čabrinoviča do podjęcia pierwszej próby : wyskoczywszy z tłumu rzucił na przejeżdżający automobil bombę, dostarczoną mu w wyżej opisanych okolicznościach. Jednakże arcyksiążę wykazał zdumiewający refleks - zdołał ją pochwycić i odrzucić - tak, że eksplodowała na jezdni - raniąc adiutanta, którego natychmiast przewieziono do szpitala. Niedoszły zabójca został aresztowany po krótkim pościgu i nieudolnej próbie popełnienia samobójstwa.
Wydarzenie to zepsuło uroczystość (arcyksiążę nie szczędził gorzkich słów zgromadzonym przed ratuszem notablom) , lecz paradoksalnie uśpiło jednocześnie czujność władz i przyszłej ofiary: ponieważ najgorsze już się w ich mniemaniu wydarzyło, a sprawca został ujęty. Arcyksiążę uparł się także, aby osobiście odwiedzić w szpitalu poszkodowanego adiutanta i w ten sposób uroczystość miała się odbywać nadal, chociaż z pewną modyfikacją. Dla bezpieczeństwa zmieniono też trasę przejazdu, o czym jednak nie powiadomiono szofera arcyksiążęcej limuzyny.
Wynikło z tego pewne zamieszanie, skutkiem czego automobil się zatrzymał, aby wy-konać skomplikowany wówczas manewr zawracania. I właśnie wtedy na wspomniany już stopień samochodu wskoczył błyskawicznie drugi z terrorystów - Gawriło Princip i oddał dwa strzały: pierwszy trafił w szyję arcyksięcia Ferdynanda, zaś drugi - śmiertelnie ugodził w podbrzusze jego żonę.
Austro-Węgierski następca tronu nie zdawał sobie sprawy z własnej rany - natomiast całą troskę skupił na umierającej żonie . Automobil skierowano natychmiast do konaku (siedziby namiestnika) celem udzielenia rannym pomocy medycznej, zaś zamachowca błyskawicznie obezwładniono i ujęto. Na wszelką pomoc było jednak za późno. Arcyksiężna Zofia zmarła w drodze, zaś Franciszek Ferdynand już w budynku piętnaście minut po tragicznym wydarzeniu do końca stając się podtrzymać na duchu zszokowane otoczenie. Jego ostanie słowa (To nic...) zdumiewająco kontrastowały z katastrofalnymi skutkami wydarzenia.
Tak wyglądają znane już od co najmniej siedemdziesięciu lat dane o przygotowaniu i wykonaniu zbrodni w Sarajewie, które większość badaczy pomija w swych analizach nie uważając ich za istotny przyczynek do wyjaśnienia genezy I Wojny Światowej . Więcej danych moglibyśmy z pewnością uzyskać, gdyby rząd królestwa SHS dotrzymał swej obietnicy z 1925 roku opublikowania wszystkich dokumentów dotyczących przedmiotowej sprawy. Fakt ten oczywiście nie nastąpił nigdy - natomiast przezorny książę regent, a przyszły król Jugosławii - Aleksander Karadżordijević, zdołał pozbyć się jeszcze w czasie wojny niewygodnego Dimitrijevicia (Apisa), który oskarżony tym razem o przygotowywanie spisku przeciw konstytucyjnemu rządowi został rozstrzelany w Salonikach 26 VI 1917 roku .
Jest też zdumiewające, że ujęci zamachowcy okazali się w śledztwie nad wyraz rozmowni i już 5 VII zdołano na tej podstawie ustalić wszelkie wyżej przedstawione dane znane spiskowcom . Zabójca pary arcyksiążęcej Gavrilo Princip nie robił też żadnej tajemnicy z motywów zbrodni: Jestem jugosłowiańskim nacjonalistą. Można nawet powiedzieć, że oskarżeni dali z siebie wszystko. aby ułatwić śledztwo i obciążyć władze serbskie odpowiedzialnością za zbrodnię. Jest też dziwne, iż środki potrzebne do zamachu wydała bezpośrednim wykonawcom zbrodni tak wysoko postawiona jak najbliższy współpracownik szefa wywiadu serbskiego w sztabie generalnym.
Wszystkie te okoliczności wskazują, iż zabójstwo arcyksięcia Franciszka Ferdynanda w Sarajewie było nie tylko aktem terroru politycznego, lecz przede wszystkim starannie zaplanowaną prowokacją wojenną. Serbowie, a raczej sterujący nimi Rosjanie nie starli się utrudnić wstępnego śledztwa, właśnie w tym celu, aby zmusić władze wiedeńskie do wystosowania ostrego ultimatum, ponieważ ich najważniejszym celem było nie tyle samo usunięcie niewygodnej osoby austro-węgierskiego następcy tronu, co wywołanie wojny, która rozwiązałaby pozytywnie wszystkie postulaty zgłaszane od dawna przez panslawistów i "bizantynistów".
Prowokacja miała jeszcze inną zaletę: zmuszała Austro-Węgry do podjęcia inicjatywy w podejmowaniu kroków wojennych, a to z kolei stawiało sprawców zamachu w roli "ofiary wojowniczych zapędów wiedeńskiej soldateski".

3. Ostatni miesiąc pokoju (28 VI-28 VII 1914) – przebieg wydarzeń.

Wydarzenia ostatniego miesiąca pokoju charakteryzuje wielka dynamika.
Ponieważ wyniki śledztwa dostarczyły od razu wystarczających dowodów na związek terrorystów z serbskimi czynnikami oficjalnymi - przeto już 1 VII stało się jasne, iż nie obęjdzie się bez kroków stanowczych.
Cesarz Franciszek Józef po zapoznaniu się ze stanowiskiem najważniejszych czynników rządowych wystosował 2 lipca list do cesarza Wilhelma II, w którym wskazywał na powagę sytuacji i konieczność podjęcia przeciw agresywnym serbskim prowokatorom zdecydowanych środków. Cesarz Wilhelm II, który jeszcze nie otrząsnął się z szoku (gdyż zamordowany Franciszek Ferdynand był jego osobistym przyjacielem) zareagował na niego bardzo gwałtownie , a następnie (5 lipca) odpowiedział na audiencji ambasadorowi sprzymierzonego mocarstwa hr. Szogeny-Marichowi, iż choćby wystąpienie Austrii przeciw Serbii miało wywołać wojnę europejską, to Niemcy z całą pewnością nie opuszczą sojusznika i nie zostawią jej sam na sam z przemocą rosyjską.
Oświadczenie to spowodowało rozłam wśród niemieckiej generalicji, gdyż szef sztabu generalnego – Helmuth von Moltke podzielił zdanie władcy, natomiast pruski minister wojny Falkenhayn uznał je za przedwczesne – nie widząc w liście Franciszka Józefa zapowiedzi bezpośredniej akcji zbrojnej.
Cesarz poprzestał więc na powyższym wyrażeniu stanowiska w konflikcie, po czym nie chcąc utrudniać ewentualnej akcji dyplomatycznej, zaniechał wszelkich akcji militarnych i wyjechał na ulubionym jachcie na wody norweskie. Również i Moltke kontynuował swój urlop w Karlsbadzie .
Tymczasem cesarz Franciszek Józef pokrzepiony poparciem Berlina zwołał 7 lipca Radę Koronną, na której minister spraw zagranicznych – Berchtold skłaniał się do koncepcji wystosowania ostrego ultimatum, które Serbowie najpewniej odrzucą, co spowoduje wojnę lokalną , natomiast premier Tisza był bardziej ostrożny i optował za łagodniejszym tonem ultimatum, aby Austro-Węgry nie wyszły na agresora i nie ułatwiały zadania serbskiej pro-wokacji.
Ostatecznie przeważyło zdanie kierownictwa spraw zagranicznych i przystąpiono do opracowywania warunków ultimatum, które było gotowe już 14 lipca. Nie dostarczono go jednak od razu do Belgradu z obawy, aby prezydent i premier Francji przebywający właśnie z wizytą oficjalna w Petersburgu nie zostali natychmiast przekonani przez Rosjan o konieczności podjęcia wojny.
Kroki te okazały się daremne, gdyż przywódcy francuscy nawet nie znając treści austro-węgierskiego dokumentu, udzielili Rosji daleko idącego poparcia . Gdy prezydent Poincare wzniósł toast podkreślając identyczność celów Francji i Rosji, obecna przy tym żona wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza - czarnogórska księżniczka Milica wykrzyknęła: Ach te słowa prezydenta! Oto, to na co od dawna czekaliśmy! Wojna wybuchnie. Z Austrii nie zostanie nic. Wy odzyskacie Alzację i Lotaryngię. Nasze armie spotkają się w Berlinie. Niemcy zostaną zniszczone .
Warto pamiętać, iż słowa te padły z ust najbliższej powierniczki szefa armii rosyjskiej i najaktywniejszej osobistości politycznej ówczesnego imperium carów i że stało się to zanim Austro-Węgry przekazały ultimatum do Belgradu!
Tymczasem tuż po opuszczeniu Petersburga przez francuska delegację rządową austro-węgierski poseł w Belgradzie – baron Giessl wręczył 23 lipca o godz. 18 przygotowane wcześniej ultimatum, na które należało odpowiedzieć w ciągu 48 godzin . Nota składała się z 10 punktów, które trzeba było przyjąć w całości, lub odrzucić.
Jakkolwiek było ono oceniane jako bardzo ostre , to w rzeczywistości było zupełnie adekwatne do zbrodniczego czynu i nie mogło się nawet równać z żądaniami jakie w najnowszych czasach wysuwano przy okazji natowskiej interwencji w Jugosławii. Tylko dwa punkty 5) i 6) domagające się dopuszczenia cesarsko-królewskich funkcjonariuszy do udziału w ściganiu (wraz z urzędnikami serbskimi) sprawców zamachu na terenie Serbii mogły być interpretowane, jako przekroczenie obowiązujących zasad w stosunkach miedzy suwerennymi państwami. Z drugiej jednak strony, skoro (jak to wykazało dotychczasowe śledztwo) oficjalni funkcjonariusze rządowi wyposażyli zabójców w narzędzia zbrodni – fakt braku zaufania do serbskiego wymiaru sprawiedliwości – był zupełnie uzasadniony.
Pierwszymi reakcjami regenta i rządu Serbii na przedstawione warunki były: 1) złożenie losu Serbii w ręce cara i 2) ogłoszenie 25 lipca (a więc przed upływem ultimatum) powszechnej mobilizacji, 3) ewakuacja Belgradu .
Rosja podjęła pierwsze kroki wojenne jeszcze szybciej. Zanim wiadomość od regenta Serbii- Aleksandra dotarła do cara , 24 lipca rano minister Sazonow poinformował ambasadorów Francji i Anglii, iż wobec zagrożenia wojennego Rosja poczuła się zmuszona do ogłoszenia mobilizacji w 4 okręgach, a posłowi serbskiemu przekazał ponadto wiadomość, iż dokonało się to tak jak „zostało umówione”. Serbom polecono odrzucenie ultimatum, a zwłaszcza punktu 5 i 6.
Ambasador Francji, Paleologue , przekroczył w odpowiedzi swe pełnomocnictwa oświadczając, iż Francja wypełni swe zobowiązania, co zachęciło grupę wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza do jeszcze energiczniejszych działań. Lecz dyplomacja francuska uznała oświadczenie Paleologue’a za zbyt śmiałe, a akcja mobilizacyjna Rosji zaniepokoiła ją w najwyższym stopniu. Skarcony Paleologue zwrócił się wiec do Sazonowa z ostrymi wy-mówkami, iż tak ważny akt, jak decyzja mobilizacji nie powinien być podejmowany bez uzgodnienia z sojusznikiem.
Wówczas rosyjski minister zaprzeczył oczywistym faktom, a od Serbów zażądał najwyższej dyskrecji. Ambasador Serbii w Paryżu – Vesnicz otrzymał jeszcze 26 lipca depeszę zalecającą mu utrzymywać rząd i parlament francuski w przekonaniu iż sytuacja nie jest beznadziejna i zataić wszelkie przygotowania wojenne .
Jednocześnie dyplomacja Rosyjska formalnie przyłączyła się do żądania wysuwanego przez Francję i Anglię o przedłużenie terminu odpowiedzi na wysunięte ultimatum. Kierujący polityka zagraniczna Wielkiej Brytanii Grey zwrócił się też do Niemiec z propozycja, aby przyhamowały akcję Wiednia oferujac w zamian konferencje pokojową złożoną z państw niezaangażowanych w konflikt, tj. Anglii, Francji, Niemiec i Włoch, zaś Rosję poinformowano, iż Anglia nie życzy sobie wojny europejskiej z powodu Serbii.
Wilhelm II, który dopiero co wrócił z urlopu i przekonał się, iż sprawy posunęły się za daleko – nie pragnął również wojny europejskiej, lecz nie przyjął też propozycji Greya, gdyż jego zdaniem nie wypadało stawiać poszkodowanego, tj. Austrii, przed trybunał europejski złożony dodatkowo w przewadze (3:1) z państw jej nieprzychylnych (Anglia, Rosja i Włochy).
Gdy Serbowie otrzymali upragniona wiadomość o początku rosyjskiej mobilizacji, dwie minuty przed godziną szóstą, dnia 25 lipca 1914 premier Serbii Pasič wręczył austro-wegierskiemu posłowi Giesslowi odpowiedź, która niby przyjmowała wszystkie warunki za wyjątkiem 5 i 6, lecz sporządzono ją w taki sposób, iż monarchia Habsburgów musiała ją uznać za oczywiste szyderstwo. I tak np. zgodzono się na zwalczanie propagandy antyaustriackiej - wyrażając jednak opinię, iż zjawisko takie nigdy nie miało w Serbii miejsca i obiecano ścigać sprawców zamachu zaprzeczając jednocześnie jakoby mogli mieć coś wspólnego z serbskim wywiadem.
W tej sytuacji Giesslowi nie pozostało nic innego, jak wręczenie noty o zerwaniu stosunków dyplomatycznych z Belgradem i opuszczenie nieprzyjaznego państwa. Dopiero ( a wiec po analogicznej decyzji Petersburga), o godz. 2130 ogłoszono w naddunajskiej monarchii zarządzenie o mobilizacji 8 korpusów skierowanych wyłącznie przeciw Serbii.
Wojna stała się odtąd nieunikniona i jedyną wątpliwością pozostawało, czy zamieni się ona w ogólnoeuropejska, czy też ograniczy się do lokalnego starcia.
Cesarz Wilhelm II sądził, iż zdecydowane kroki Austro-Wegier mogą odstręczyć wrogą koalicję od ogólnej wojny i dlatego naciskał na sztab austro-wegięrski, aby rozpoczęto natychmiast energiczne działania zbrojne, gdy z Rosja z pewnością nie udzieli Serbii pomocy po złamaniu jej potęgi militarnej.
Jednakże najbardziej kompetentna osoba ze strony kół wojskowych C. i K. monarchii Franz Conrad von Hötzendorf wykluczył taka możliwość dowodząc, iż mobilizacja i koncentracja armii nie może nastąpić wcześniej niż 12 sierpnia, zaś do tego czasu Austro-Węgry wcale nie mają wystarczającej przewagi nad już zmobilizowanymi Serbami – zwłaszcza, iż będą musiały jednocześnie osłaniać północne granice.
Wobec takiego stanowiska Austro-Węgier Wilhelm II próbował jeszcze ratować pokój europejski bezpośrednio zwracając się do cara Mikołaja II i do króla Jerzego V. Lecz Rosja była jak najdalsza od pomysły zlokalizowania konfliktu, nad którego wywołaniem pracowała od dawna.
Ostatnią nadzieją dla europejskiego pokoju pozostawała jeszcze dyplomacja brytyjskiego ministra Greya, który zadeklarował Niemcom z jednej strony niechęć swego państwa do wojny, lecz z drugiej ostrzegał cesarza Wilhelma, iż wojna nie da się zlokalizować i roz-wój wypadków nie pozwoli, aby jego kraj mógł stanąć na uboczu. Dlatego proponował ponownie konferencję czterech mocarstw i prosił usilnie Niemcy o współudział w ratowaniu Europy.
Pomimo całej niechęci cesarza Wilhelma do stawiania Austro-Węgier przed „aeropag europejski” plan ten mógłby się udać, lecz tego samego, fatalnego 26 lipca król Wielkiej Brytanii Jerzy V oświadczył osobiście księciu pruskiemu Henrykowi, iż w razie wojny miedzy mocarstwami kontynentalnymi – Wielka Brytania pozostanie neutralna!
Po takim oświadczeniu Wilhelm II odrzucił oczywiście ideę konferencji czterech mocarstw, która wydała mu się całkiem zbędna.. Natomiast na życzenie Wielkiej Brytanii podjął się jeszcze władca Niemiec mediacji między Austrią i Rosją, w której skutki nie wierzył jednak nie tylko nikt w rozgorączkowanej Europie, ale nawet i sam władca Niemiec.
Istotnie – Rosja nie zamierzała ustępować, a Austro-Węgry obawiały się ośmieszenia na jakie musiałoby ich narazić przyjęcie mediacji po uznaniu serbskiej odpowiedzi za nie za-dowalająca i po zerwaniu stosunków dyplomatycznych. Z tego tez powodu dnia 28 lipca przesłano do Belgradu oficjalny akt wypowiedzenia wojny, zaś realne działania rozpoczęto dopiero następnego dnia i miały one na razie charakter nieomal symboliczny (ostrzeliwanie serbskiego terytorium z tzw. monitorów flotylli dunajskiej .
Krok ten wpłynął na Brytyjczyków, którzy zaproponowali ponownie konferencję mocarstw, z tym, że Austro-Węgry (jako poszkodowane) miała jako zastaw otrzymać Belgrad i sprawować nad nim kontrolę, aż do zakończenia obrad .
Tej propozycji uchwycił się również cesarz Wilhelm II, gdyż nie narażała na szwank honoru sojusznika, lecz bynajmniej nie przyjmowała jej Rosja, która zrozumiała iż grozi ona jej polityczną izolacją, gdyż Francja z pewnością nie podejmie wojny bez brytyjskiego wsparcia. Dlatego też rosyjski minister Sazonow, oraz wielki książę Mikołaj Mikołajewicz przechylili szalę na korzyść wojny ogłaszając 29 lipca powszechną mobilizację. Na akt ten Niemcy musiały odpowiedzieć wypowiedzeniem wojny, zaś Francja chcąc nie chcąc musiała wykonać zobowiązania sojusznicze wobec Rosji.
Plan „partii czarnogórskiej” udał się więc znakomicie : Rosja nie tylko zrzucała z siebie odium oficjalnego rozpętania wojny, lecz ponadto wyprzedzała obu sprzymierzonych przeciwników w mobilizacji, która w obu wypadkach ogłoszona została dopiero kilka dni później w obliczu nadchodzącej wojny (Niemcy ogłosiły ją dopiero na godzinę przed wypowiedzeniem wojny Rosji).
Ostatnia nadzieja na powstrzymanie katastrofy spoczywała teraz w ręku francuskich socjalistów, których przywódca Jaures nieugięcie bronił pokoju i słusznie oskarżał o chęć rozpętania wojny rosyjskie koła wojskowe.
Po południu 31 lipca udał się on na Quai d’Orsay by prosić premiera Vivianiego, aby Francja nie brała na siebie zobowiązań względem Rosji – nienasyconej agresorki i protektorki terroryzmu. Niestety na korytarzu minął się z ambasadorem Izwolskim, który uprzedził go z wizytą w zupełnie przeciwnym zamiarze. Nerwy Jauresa nie wytrzymały i wybuchnął gniewem, który Rosjanin dostrzegł .
Mimo niepowodzenia, Jaures nie poddawał się i postanowił zwrócić się bezpośrednio do francuskiej opinii publicznej w artykule, zatytułowanym J’accuse (Oskarżam), który miał się ukazać następnego dnia . Lecz publikacja ta nie ujrzała światła dziennego. W parę godzin później 31 VII – nieustraszony Jaures został zastrzelony przez szowinistę Raula Villaina i w ten sposób zniknęła ostatnia poważna przeszkoda w rozpętaniu wojny.
Francję ogarniała już gorączka nacjonalistyczna, a wizja łatwego zwycięstwa nad Niemcami i szybkiego odzyskania Alzacji i Lotaryngii wzięła górę nad rozsądkiem . Niem-com odpowiedziano, iż Francja uczyni, to co nakazuje jej interes i honor, tzn. wypełni zobowiązania sojusznicze wobec wschodniego sojusznika.
Dla Niemiec oznaczało, to konieczność walki na dwa fronty i wprowadzenia w życie przestarzałego planu Schlieffena, zmodyfikowanego nieszczęśliwie przez Moltkego. Przesądzało to o nieuchronnym pogwałceniu neutralności Belgii, co z kolei zmuszało do wojny Wielka Brytanię. Następujące po sobie wypowiedzenia wojny były już tylko formalnością bez znaczenia. W ciągu kilku dni apokaliptyczna rzeź narodów okazała się faktem.


4. Ocena działań dyplomatycznych w lipcu 1914 roku.

Badacze genezy I wojny światowej koncentrują się głównie na, opisanym wyżej, krótkim okresie podkreślając nieprzejednanie Austro-Węgier i rzekome podjudzanie ich przez cesarza Wilhelma II.
Jest to jednak stanowisko stronnicze, gdyż przemilcza dwa zasadnicze pytania : 1) Czy Austro-Węgry mogły wobec oczywistych dowodów i poszlak uzyskanych w śledztwie po tragicznych wydarzeniach zareagować inaczej i czy cesarz Wilhelm II mógł ( nie narażając Niemiec na utratę ostatniego sojusznika) zająć inne stanowisko w tej sprawie? i 2) Czy wysłanie ultimatum do Belgradu, a nawet decyzja o wojnie z Serbią mogą być oceniane jako świadoma chęć wywołania wojny powszechnej.
Na pierwsze pytanie trzeba odpowiedzieć negatywnie. Zeznania schwytanych sprawców zamachu wykluczały możliwość uznania go za dzieło przypadkowych zapaleńców i wykazywały udział serbskich czynników oficjalnych na tyle jasno, iż nie podjęcie zdecydowanych kroków dyplomatycznych ze strony monarchii habsburskiej równałoby się jej całkowitemu ośmieszeniu i musiałoby doprowadzić w konsekwencji do katastrofalnego spadku znaczenia politycznego, a nawet całkowitego rozbicia państwa .
Dlatego też choć uwaga historyków skupia się na obradach Rady Koronnej i ostrym sporze w jej łonie między zwolennikami i przeciwnikami gwałtownych kroków , w istocie nie ma to większego znaczenia, a oskarżanie Austro-Wegier i Niemiec o nieustępliwość, a nawet wykorzystywanie zamachu dla wywołania europejskiej katastrofy nie ma podstaw.
Przedstawione w niniejszym referacie porównanie sił w momencie wybuchu wojny i istniejące wówczas plany wojenne obu stron stawiały Niemcy i Austro-Węgry w położeniu katastrofalnym już w chwili wybuchu konfliktu: zmodernizowany przez Moltkego plan Schliefena wobec przewagi liczebnej sił francuskich nie gwarantował błyskawicznego zwycięstwa na froncie zachodnim - natomiast zakładając przemarsz przez Belgię pogarszał jeszcze bilans sił i w sposób oczywisty wciągał Wielką Brytanię do wojny. Natomiast skuteczne odparcie spodziewanej inwazji rosyjskiej na Austro-Węgry skazanych od razu na wojnę na dwa fronty - nie wydawało się możliwe bez pomocy niemieckiej, która mogłaby być im udzielona dopiero po zwycięstwie na Zachodzie.
I chociaż prawdziwe jest twierdzenie wielu historyków, iż sytuacja militarna obu sprzymierzeńców musiałaby się w ciągu kilku następnych lat jeszcze bardziej pogorszyć, jest zupełnie jasne, że w 1914 roku szanse przyszłych państw centralnych na zwycięstwo były tak małe, iż podejmowanie ryzyka wojny powszechnej nie leżało w ich interesie - natomiast zachowanie istniejącego stanu było bardziej pożądane. Antagonizm brytyjsko-rosyjski mógł przecież odżyć w każdej chwili, we Francji mógł w najbliższych latach dojść do władzy rząd mniej szowinistyczny (np. grupa Calillaux), a opinia publiczna zmęczona nadmierna militaryzacją państwa (trzyletnią służbą wojskowa) mogła się przechylić na korzyść pacyfistów w rodzaju socjalisty Jauresa.
Decyzja o rozpętaniu wojny nie zależała od stanowiska władz w Wiedniu, Budapeszcie, czy w Berlinie. Zamach w Sarajewie, dokonany z udziałem serbskich czynników państwowych był w istocie aktem prowokacji i otwartej agresji, na które należało stanowczo odpowiedzieć. Krótko mówiąc - ultimatum musiało być wysłane, a Niemcy zgodnie z warunkami sojuszu, musiały stanąć po stronie sojusznika.
Pokój mógł być uratowany tylko w jeden sposób - przyjęcie wszystkich warunków ultimatum przez Serbię, której władze były zamieszane w zamach dokonany na terytorium Austro-Węgier. Zamiast obarczać Niemcy odpowiedzialnością za nie powstrzymywanie Austro-Węgier, trzeba raczej obciążyć Rosję winą za namawianie Serbów do odrzucenia ultimatum i podtrzymywania jej zuchwałego stanowiska (nierealnymi, jak się okazało) obietnicami.
Podobnie negatywnie trzeba odpowiedzieć na drugie pytanie. Ani władze Austro-Węgier, ani Niemiec nie dążyły do przekształcenia lokalnego konfliktu między Wiedniem i Belgradem w wojnę ogólnoeuropejską, ani światową. Decydenci w Austro-Węgrzech i i w Niemczech łudzili się do końca, iż poważne czynniki europejskie nie staną oficjalnie po stronie popleczników terroryzmu politycznego i królobójstwa. Nie było też oczywiste, iż ewentualny kolejny konflikt zbrojny na Bałkanach będzie czymś zasadniczo różnym od po-przednich. Świat zdołał się przyzwyczaić do gwałtownych wydarzeń w tym rejonie i nie było wcale oczywiste, że konflikt habsbursko - serbski będzie potraktowany przez opinię publiczną inaczej niż obie wojny bałkańskie.
Jest też niezaprzeczalnym faktem, że Niemcy w ciągu ostatniego miesiąca pokoju uczyniły wszystko, co możliwe, aby zapobiec wybuchowi, lub przynajmniej zminimalizować jego skutki i ograniczyć je przestrzennie - natomiast dyplomacja rosyjska podgrzewała temperaturę sporu i dążyła do jego największego rozszerzenia - zaś Francja zafascynowana możliwością odzyskania Alzacji i Lotaryngii i pomszczenia hańby Sedanu - nie zrobiła nic by ją w tych działaniach powstrzymać .
A przecież i Francja mogłaby łatwo uratować pokój - wystarczyło pójść za radą Jauresa i oświadczyć Rosji, że akt przymierza ma charakter obronny i III Republika nie narazi swego bezpieczeństwa z powodu aneksjonistycznych planów carskiego imperium i jego awanturnictwa na Bałkanach . W takim przypadku Rosja musiałaby doradzić Serbii przyjęcie ultimatum i z pewnością wycofałaby się z niepewnej gry.
Należy też pamiętać, iż przyjęcie fatalnego ultimatum nie oznaczało zagłady państwa serbskiego, ani też nie zagrażało istnieniu państwa rosyjskiego.
Poważna część odpowiedzialności za wybuch wojny spada też na Wielką Brytanię: Ostatecznie tylko obietnica zachowania neutralności z jej strony złożona cesarzowi Wilhelmowi w ostatniej chwili przez króla Jerzego V zadecydowała o podjęciu ofensywy Niemiec na Zachodzie i próbie wykonania planu Schlieffena. Jasna deklaracja wypowiedzenia wojny w przypadku zaatakowania Belgii byłaby prawdopodobnie powstrzymała Niemcy i mogłaby się z pewnością o wiele lepiej przysłużyć sprawie zachowania pokoju .

EPILOG

W przedstawionej wyżej próbie zrewidowania poglądów dotyczących odpowiedzialności za wybuch I Wojny Światowej starałem się ukazać cały proces narastania wielkiego konfliktu europejskiego, tendencje polityczne epoki od chwili powstania II Rzeszy (1871), aż do ostatecznego wybuchu w dniach 28 lipca do 3 sierpnia 1914 roku. Mimo oczywistych niedociągnięć mojej pracy (niewielkie rozmiary wykluczają pełna prezentację stanowisk obu stron) mam nadzieję, iż udało mi się wykazać iż tak popularne obciążanie Niemiec i Austro-Węgier główną odpowiedzialnością za wybuch przedmiotowego kataklizmu nie da się utrzymać.
Koniec XIX wieku był okresem gwałtownego rozwoju technicznego Europy i jej drapieżnej ekspansji kolonialnej we wszystkich kierunkach. Pomimo eleganckich form dyplomacji, pod maską wyszukanej kurtuazji i grzeczności prawionych przez najwyższe czynniki polityczne, wojna powstrzymywana była długo jedynie przez ryzyko jej przegrania, a żadne z państw dominujących nie uważało stosowania siły i szantażu politycznego za zjawisko niedopuszczalne, a ludy Europy rozpalone wizjami nacjonalistycznymi i znudzone długotrwałym pokojem wcale nie zamierzały poświęcać swych ambicji i aspiracji dla ratowania pokoju. Jeśli piszę, iż Niemcy i Austro-Węgry przyczyniły się do rozpalenia działań wojennych na skale światową w stopniu mniejszym, niż ich przeciwnicy, to bynajmniej nie pragnę przypisywać kierownictwu tych państw pacyfistycznych poglądów wyznawanych przez polityków w na przełomie XX i XXI wieku.
Po prostu już od czasów Bismarcka koła kierujące obydwoma monarchiami zrozumiały, iż na konflikcie europejskim można więcej stracić niż zyskać. Niemcy po zwycięstwie nad Francją osiągnęły tak wysoką pozycję polityczną w Europie (kulminacja nastąpiła w czasie Kongresu Berlińskiego w 1878 roku), że główny wysiłek „Żelaznego Kanclerza” skierował się w kierunku zabezpieczenia tego sukcesu i zapewnienia pokoju niezbędnego dla konsolidacji świeżo powołanego cesarstwa. Również i Austro-Węgry powstałe ze zliberalizowanego państwa habsburskiego w 1867 roku starały się podporządkować całą politykę zewnętrzna i wewnętrzna jednemu tylko celowi, tj. utrzymaniu wielonarodowego państwa przy życiu. Każda wojna z Rosją narażała je na uderzenie silniejszego sąsiada uzbrojonego dodatkowo w propagandowy panslawizm. Możliwości całkowitego pokonania carskiego imperium nie brano pod uwagę w Wiedniu, ani przed wojną, ani w jej trakcie. W sojuszu z Niemcami widziano głównie skuteczne narzędzie odstraszania przeciwnika - zaś za największy ewentualny sukces wojenny uważano w ogóle samo przetrwanie monarchii.
W początkowych latach rządów cesarza Wilhelma II (1888-1901). Niemcy usiłowały zając miejsce pośród głównych potęg świata (tzw. Weltpolitik) i ich marzenia zaczęły wykraczać poza defensywny kurs przyjęty uprzednio przez Bismarcka. Jednakże pragnienie hegemonii politycznej i chęć opanowania świata przez wojnę powszechna nie mogą być ze sobą utożsamiane. Po pierwsze wszystkie mocarstwa tego czasu chciały objąć takie przywództwo ( trzeba pamiętać iż w porównaniu z imperium brytyjskim i rosyjskim, a także olbrzymi terytoriami podległymi władzy Francji i Stanów Zjednoczonych – kajzerowskie Niemcy były po prostu krasnoludkiem), a po drugie wszechstronny rozwój gospodarczy Niemiec zapewniał im opanowanie nowych rynków zbytu bez żadnej wojny. Pomimo brutalnego tonu swych wypowiedzi, cesarz Wilhelm II nie rozpalił nigdy w czasie swego panowania żadnego z najgłośniejszych konfliktów – natomiast niewątpliwie przyczynił się do spacyfikowania każdego z tych w jakie Niemcy były bezpośrednio , czy pośrednio wciągnięte.
Niewątpliwie inaczej było ze strona przeciwną.. Zarówno Francja, jak i Rosja uważały swój rewanżyzm i ekspansjonizm za dobre antidotum na problemy wewnętrzne i przez cały okres wysuwały postulaty niemożliwe do spełnienia bez wojny : III Republika uznała za swój cel pomszczenie klęski militarnej 1870/1 roku i odzyskanie utraconych krain: Alzacji i Lotaryngii, zaś Rosja nie mogła bez wojny rozbić monarchii habsburskiej i osmańskiej i spełnić swych wielowiekowych ambicji – zjednoczenia wszystkich Słowian i opanowania Konstantynopola.
Uderza też, iż o ile przedstawiana często jako rzekomy agresor państwo Habsburgów koncentrowało się zawsze na obranie osiągniętego uprzednio status quo , to ich rzekomo pokojowi przeciwnicy (przynajmniej od samego początku XX wieku) odmawiali im w ogóle prawa do istnienia. Jeżeli zaś jedna ze stron konfliktu może na wojnie niewiele zyskać, natomiast wszystko stracić, zaś druga potrzebuje jej do realizacji wszelkich założonych celów – wówczas musi się narzucać logiczny wniosek, kto do niej dąży (łacińska zasada is fecit, qui prodest).
Przytoczone przez mnie porównanie sił i środków obu przeciwnych stron w momencie wybuchu wojny, a także dynamika zbrojeń w ostatnim dwudziestoleciu pokoju również musi skłonić do refleksji nad odpowiedzialnością za wybuch konfliktu. Państwa koalicji posiadały nad obydwoma sojusznikami centralnymi tak wielką przewagę w ludziach, wszelkim rodzajem sprzętu wojennego i zasobami finansowymi i surowcowymi, iż ewentualne zwycięstwo Niemiec i Austro-Węgier było od razu pozbawione większych szans prawdopodobieństwa.
Niefortunna modyfikacja słynnego planu Schlieffena dokonana przez Moltkego jest własnie największym dowodem bezradności niemieckich strategów wobec potężniejszego sojusznika : ponieważ siły francuskie (nie licząc korpusu brytyjskiego i Belgów) przewyższały znacznie siły niemieckie przeznaczone do uderzenia na Zachód – niemiecki szef sztabu z obawy przed przełamaniem własnych linii obronnych w Lotaryngii, musiał osłabić lewe skrzydło swych wojsk i zaplanować ich manewr okrążający przed Paryżem – co w ogóle wykluczało szybkie pokonanie Francji, efektywna pomoc dla naddunajskiego sprzymierzeńca i decydowało o wyniku wojny. Również i austro-wegierski plan wojenny Conrada von Hötzendorfa zakładał uderzenie wyprzedające na Rosję i Serbię jedynie po to, aby związać siły przeciwnika i zwiększyć szanse obrony, aż do chwili ewentualnej pomocy ze strony sprzymierzeńca, co wobec jasnej dla wszystkich dysproporcji sił na froncie zachodnim było nawet w jego ocenie jedynie pobożnym życzeniem.
Jest jasne, iż nikt nie podejmuje w takiej sytuacji dobrowolnie decyzji o rzuceniu się w otchłań wojny. Jeśli nawet przytacza się argument, iż zdecydowano się na wojnę, bo później ta dysproporcja wzrosłaby jeszcze bardziej, to i tak brzmi to fałszywie, gdyż po pierwsze zupełnie niezrozumiałe byłoby cofnięcie się Niemiec przed wojną kilka lat wcześniej, gdy stosunek sił był lepszy, zaś po drugie zakłada się z góry dość naiwnie, iż szalone tempo zbrojeń francuskich, brytyjskich i rosyjskich miało na celu jedynie powstrzymanie agresywnych zamiarów II Rzeszy, czemu przeczą wszystkie sygnały polityczne pojawiające się od początku XX wieku zarówno w Paryżu, jak i w Petersburgu.
Równie fałszywie brzmią oskarżenia Niemiec o to, iż budowały swą wielką flotę z jednoznacznym zamiarem zaatakowania Wielkiej Brytanii, podczas gdy w rzeczywistości miała ona raczej spełniać rolę narzędzia podnoszącego międzynarodowy prestiż Niemiec. Należy też zauważyć, iż w konflikcie flotowym to Wielka Brytania wysuwała nieustannie żądania ograniczenia tonażu floty niemieckiej, podczas, gdy cesarz Wilhelm nigdy nie wysuwał podobnych politycznych żądań w stosunku do Anglików i nie miał nic przeciw temu, żeby budowali tyle okrętów ile tylko zapragną.. Jeśli nawet słynna zasada „dwóch standardów” była koniecznością brytyjskiej racji stanu, to z pewnością brytyjska racja stanu nie była wówczas żadnym prawem międzynarodowym do którego miałoby obowiązek stosować się jakiekolwiek niepodległe państwo świata. A zatem w sporze flotowym prawo międzynarodowe stało po stronie Niemców, nie zaś Brytyjczyków, którzy w imię swych interesów usiłowali ingerować w sprawy wewnętrzne innego państwa.
Na konieczność rewizji w sprawie odpowiedzialności za wybuch wojny wskazuje też historia określania celów wojennych i propozycje pokojowe wysuwane podczas wojny. Historia nie zna przypadku, aby rozpętujący wojnę pragnął utrzymać stan dotychczasowy, natomiast strona do wojny rzekomo zmuszona wykluczała jego zachowanie.
Tymczasem nawet bardzo przychylny dla Ententy Janusz Pajewski tak pisze o niemieckich celach wojennych: „ Przed wybuchem wojny w ogóle nie brano pod uwagę zdobyczy terytorialnych kosztem cesarstwa rosyjskiego, ani na ziemiach polskich, ani na terytoriach bałkańskich.” . W stosunku do Francji niemieckie cele wojenne nigdy nie wychodziły poza drobne korektury graniczne mogące lepiej zabezpieczyć własne terytorium. Jeszcze skromniejsze wydają się być cele głównego „agresora” tj. Austro-Węgier: : Jest też znamienne, że nawet po wydarciu Rosjanom ziem polskich w 1915 roku państwa centralne nie śpieszyły się z żadna wiążącą deklaracją w stosunku do Polaków (czym zresztą bardzo sobie zaszkodziły w polskiej opinii publicznej), aby nie stwarzać faktów dokonanych, które mogłyby uniemożliwić zawarcie pokoju.
Jakże inaczej wyglądają przy tym maksymalistyczne cele państw koalicji z góry wykluczające powrót do stanu zbliżonego do wyjściowego. Już 14 września 1914 roku Sazonow przedstawił przedstawicielom Francji i Anglii w Petersburgu memoriał złożony z 13 punktów określających cele wojny, które zasadniczo zmieniają polityczną mapę świata . Przedstawiciele obydwóch poinformowanych mocarstw w pełni zaaprobowali te „sprawiedliwe propozycje”, przy czym po rozszerzeniu wojny na Turcję, która w listopadzie 1914 roku stanęła u boku Niemiec i Austrii uzupełnione jeszcze te cele o Bosfor, Dardanele oraz egejskie wyspy: Tenedos, Imroz, Limnos i Samotrakę dla Rosji . Te „sprawiedliwe” postulaty , jeszcze bardziej poszerzone przez cara 21 listopada 1914 roku w rozmowach z ambasadorem Paleologue’m w Carskim Siole, ukazywały też typowy dla rosyjskiej zaborczości sposób myślenia: eksponowana w punkcie drugim zasada granic wg. kryterium etnicznego miała obowiązywać tam gdzie jest to dla Rosji wygodne: nie brano bowiem pod uwagę aspiracji narodowych: Niemców, Węgrów, Albańczyków, Turków i Polaków!
W czasie trwania wojny wszystkie inicjatywy pokoje wychodziły jedynie od strony państw centralnych – Ententa zaś nie zrobiła żadnego politycznego gestu, aby zakończyć sza-lejącą rzeź narodów. W momencie swych największych sukcesów militarnych 12 grudnia 1916 roku państwa centralne wyraziły wolę przerwania zmagań na warunkach dość umiarkowanych w stosunku do aktualnej sytuacji militarnej :
1) Uznanie niepodległości Polski,
2) Usunięcie Rosji z terenów Litwy i Łotwy,
3) Pokój z Rosją i traktat handlowy z tym państwem,
4) Przywrócenie niepodległości Belgii po odstąpieniu przez nią Niemcom twierdzy w Leodium,
5) Wycofanie się Niemiec z terenów okupowanych we Francji z wyjątkiem rejonu przygranicznego Briey i Longwy,
6) Zwrot niemieckich kolonii zajętych przez aliantów w czasie wojny, lub ich wy-miana na belgijskie Kongo,
7) Odszkodowanie dla niemieckich poddanych za granica, którym skonfiskowano ich własność,
Cool Zachowanie integralności Austro-Węgier,
9) Niewielkie poprawki na rzecz Austrii na granicy Galicji i rosyjskiej Ukrainy,
10) uzyskanie dwóch bezludnych przełęczy w Karpatach Wschodnich i Południowych kosztem Rumunii ( Dolina Bystrzycy i Żelazna Brama),
11) Wycofanie się Austro-Węgier z okupowanej przez nich Serbii po odstąpieniu przez nią ziem zamieszkałych przez Bułgarów Bułgarii, zaś przez Albańczyków – Albanii,
12) Wycofanie się Austro-Węgier z okupowanej Czarnogóry po uzyskaniu gwarancji, iż nie będzie więcej ośrodkiem agitacji anty habsburskiej,
13) Zapewnienie Austro-Węgrom szczególnego statusu gospodarczego w Rumunii,
14) Poprawki graniczne w Alpach Włoskich uniemożliwiające agresje ze strony Włoch,
15) Zapewnienie wolności mórz, neutralności cieśnin czarnomorskich i zniesienia tzw. „kapitulacji”, tj. układów ograniczających suwerenność Turcji.
Należy jeszcze raz podkreślić, iż postulaty te wysunięto w momencie gdy wojska państw centralnych okupowały Belgię i znaczna część północnej Francji, oparły zwycięsko zintegrowana ofensywę brytyjsko-francusko-włosko-rosyjsko-rumuńską, zajęły Serbię, Czarnogórę, kompletnie rozgromiły Rumunię i wyparły Rosjan z Polski, Wołynia, Białorusi, Litwy i Łotwy!
Odpowiedzią na te propozycje była wspólna nota doręczona przez ministra Brianda ambasadorowi USA w Paryżu dnia 12 I 1917 roku, w której koalicja obarczając państwa centralne za wywołanie wojny godziła się wszcząć rozmowy pokoje na następujących warunkach wstępnych :
1) Bezwarunkowe opuszczenie przez wojska państw centralnych wszystkich terytoriów okupowanych,
2) „Uwolnienie” Rumunów, Włochów i Słowian znajdujących się pod panowaniem Austro-Węgier,
3) Zwrot niemieckiej Alzacji i Lotaryngii na rzecz Francji,
4) Zapłacenie przez Niemcy odszkodowania za wszelkie zniszczenia wojenne
5) Oddanie Polski carowi, który zapewni jej autonomię.
Żądania te wysunięto w momencie gdy państwa koalicyjne nie miały na swym koncie najmniejszego sukcesu militarnego, zaś imperium carów znajdowało się w agonii, która nastąpiła zaledwie pięćdziesiąt dni później !

Wszystkie posiadane przez nas dowody, logiczne przesłanki, poszlaki i zasady myślenia politycznego oparte na zachowanych źródłach świadczą wyraźnie, iż największa część odpowiedzialności za wywołanie Pierwszej Wojny Światowej spada na Rosję, a personalnie na głównodowodzącego jej armii wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza Romanowa i skupiona wokół niego grupę decydentów. Francja i Anglia zostały wciągnięte w zainicjowana przez niego grę i ich wina polega na tym, że nie wykonały żadnego gestu by się temu przeciwstawić. Natomiast ekspansjonistyczna i zadufana w swe siły Serbia została jedynie wykorzystana jako narzędzie prowokacji do rozpalenia konfliktu, który miał zniszczyć Austro-Węgry i otworzyć Rosji drogę do całkowitego opanowania Bałkanów.
Prócz odwiecznego marzenia Rosji o zdobyciu stolicy prawosławia – Konstantynopola i zjednoczeniu wszystkich Słowian w moskiewskim Trzecim Rzymie i pragnienia rozwiązania niepokojów społecznych imperium, znaczna rolę odgrywały także osobiste ambicje wielkiego księcia.
Prawdopodobnie liczył on skrycie na obalenie bratanka i usadowienie się na tronie. Car Mikołaj II, słaby i chwiejny, a przy tym ożeniony z Niemką na wypadek wojny z Niemcami wcale nie poprawiał swego wizerunku w oczach poddanych. Zawsze można było go obciążyć zarzutem germanofilstwa i skłonnościami do pokoju separatystycznego kosztem interesów narodowych.
Gdyby zaś wypadki wojenne wypadły pomyślnie - wówczas wielki książę Mikołaj Mikołajewicz, jako wódz naczelny armii byłby głównym bohaterem i sprawcą największego zwycięstwa w dziejach Rosji i przejęcie przezeń tronu byłoby nieomal naturalne i zapewne spotkałoby się z życzliwością sprzymierzeńców i entuzjazmem poddanych. Jeśliby natomiast wypadki wojenne przybrały zły obrót – wówczas można by to wytłumaczyć zdrada interesów narodowych przez carska parę i również wykorzystać do przewrotu.

Związany z wielkim księciem minister wojny – Suchomlinow miał także swoje powody do rzucenia państwa w odmęt wojny: Dokonał on bowiem w swym resorcie tak wielkich malwersacji finansowych, iż tylko zamęt wojenny i związane z tym nieuniknione straty mogły je przykryć.

Wywołana w ten sposób wojna pochłonęła życie milionów ofiar i zachwiała dotychczasową supremacją Europy. Z perspektywy nieomal wieku można też zauważyć, iż sprawiedliwość dziejowa osądziła sprawę na swój sposób, o czym świadczą dalsze losy zamieszanych w tę sprawę decydentów i ludów:

Cesarz Franciszek Józef I zmarł we własnym pałacu w listopadzie 1916 roku i zdołał się przed śmiercią doczekać całkowitego rozgromienia Serbii, odsunięcia rosyjskiego niebezpieczeństwa, sukcesu w obronie przed Włochami i rozbicia zdradzieckiej Rumunii.

Wilhelm II zmarł w 1940 roku na emigracji w Holandii jako wolny emeryt i doczekał się jako osobistej satysfakcji zdobycia Paryża przez Niemców i podpisania kapitulacji Francji w tym samym wagonie, w którym dwadzieścia dwa lata wcześniej zmuszono do tego jego cesarstwo.

Drugi król zjednoczonej Jugosławii – Aleksander bezpośrednio zamieszany w zbrodnię sarajewską – zginął w prawie identycznych okolicznościach w Marsylii w 1934 roku z rąk południowosłowiańskich ( chorwackich, lub macedońskich) nacjonalistów doświadczając na sobie tych samym metod, które zainicjował dwadzieścia lat wcześniej.

Szef wywiadu serbskiego - Dragutin Dimitrijewić (Apis), który odpowiadał za wykonanie akcji w Sarajewie – został dla zatarcia śladów rozstrzelany jeszcze w czasie wojny w 1917 roku na rozkaz regenta Serbii Aleksandra .

Car Mikołaj II został zgładzony przez bolszewików wraz z najbliższą rodziną 17 lipca 1918 roku. Ciekawe, czy w ostatnich chwilach życia schodząc ponurymi schodami do zło-wieszczej piwnicy, zdobył się na refleksję, iż dotykający go los jest wynikiem podpisania przezeń nakazu mobilizacji rozpalającego wojnę i czy nie przypomniał sobie ponurego królobójstwa dokonanego w Belgradzie, przed piętnastu laty przez jego sprzymierzeñców na królewskiej parze Obernoviciów, lub ostatnich chwil arcyksięcia Ferdynanda i jego żony zabitych bezlitośnie w Sarajewie.

Wielki książę Mikołaj Mikołajewicz poniósł jeszcze większa karę – Po wojnie, niedoszły car Wszechrosji i basileus odrodzonego Bizancjum wyemigrował do Francji, gdzie stopniowo zamienił się w nikomu niepotrzebny rupieć historii i w końcu zmarł w kompletnym zapomnieniu i biedzie .

Historia potraktowała również sprawiedliwie twory polityczne wyrosłe ze zbrodni sarajewskiej:

Rzekomy wspólny dom południowych Słowian, czyli wielka Jugosławia rozpadła się w ostatnim dziesięcioleciu ukazując w przedśmiertnych drgawkach ponure oblicze ludobójcy i więzienia narodów, a imperium rosyjskie cofnęło się do granic sprzed czasów Piotra I.
Natomiast idee panslawistyczne stały się dziś jedynie pożywką marginesu społecznego w niektórych państwach Europy Wschodniej.

Juliusz Antoni Bator


Wybrana literatura przedmiotu:

Literatura przedmiotu niniejszego opracowania jest ogromna. Wykaz najistotniejszych pozycji znajduje się w książkach: Jan Dąbrowski, Wielka Wojna 1914-1918, Warszawa 1937, s.1007-1011, Janusz Pajewski, Pierwsza Wojna Światowa 1914-1918, Warszawa 1991, s.788-803, Barbara Tuchman, Sierpniowe salwy. Warszawa 1995, s. 526-536.
Uwaga!
Niniejszy spis pozwoli jedynie Czytelnikowi – zorientować się w temacie i nie stanowi bibliografii w rozumieniu merytorycznym!

Poniżej podaje wykaz pozycji, z których korzystałem bezpośrednio:

Theo Aronson, Zwaśnieni monarchowie., Kraków 1998
L.Biliński, Wspomnienia i dokumenty,t.1, Warszawa 1924
Jan Baszkiewicz, Historia Francji,Ossolineum 1974
Henryk .Batowski, Nowe dane o zamachu sarajewskim. „Wojskowy Przegląd Historyczny”. Warszawa 1959, z.3., s.109-132
Ludwik Bazylow, Historia Rosji, Warszawa 1985
Volker Berghahn, Sarajewo 28 czerwca 1914.Zmierzch Europy, Warszawa 1999
Charles Bloch, Les causes de la guerre mondiale.Paris 1933
Franz Conrad von Hötzendorf, Aus meiner Dienstzeit.Wien 1921
Władysław Czapliński, Adam Galos, Wacław Korta, Historia Niemiec,Ossolineum 1981
Tadeusz Dąbkowski, Ukraiński ruch narodowy w Galicji wschodniej 1912-1923. Warszawa 1985
Jan Dąbrowski, Wielka Wojna 1914-1918.Warszawa 1937
Der Krieg 1914-1917 im Wort und Bild. (praca zbiorowa). Berlin-Leipzig-Wien-Stuttgart 1917.
Wacław Felczak, Historia Węgier, Ossolineum 1983
Wacław Felczak, T.Wasilewski, Historia Jugosławii,Ossolineum 1985
Jan Grabiec, Dzieje współczesne 1871-1917,Warszawa 1918
Stanisław Grodziski, Franciszek Józef I. Warszawa 1983
Stanisław Grodziski, Habsburgowie, Ossolineum 1998
Sebastian Haffner, Od Bismarcka do Hitlera, Warszawa 1998
Fryderyk Hartau, Wilhelm II, Lublin, b.r.w (po 1992)
Elisabeth Heresch, Mikołaj II. Życie i upadek ostatniego cara Rosji.Gdynia 1995
Jerzy Zdzisław Kędzierski, Dzieje Anglii.(tom III), Ossolineum 1966.
Henry Kissinger, Dyplomacja.Warszawa 1996
Christian Graf von Krockow, Bismarck.Biografia.Warszawa 1997
Marian Kukiel, Dzieje polityczne Europy od rewolucji francuskiej.Londyn 1992
Georges Lefebvre, Charles Pouthas i Maurice Baumont, Historia Francji, Warszawa 1969
Waldemar Łazuga, Wiek XIX., Poznań 1999
Tomasz Nowakowski, Armia austro-wegierska.Warszawa 1992
Österreich-Ungarns Letzter Krieg. (red: Edmund Gaise-Horstenau). Wien 1930
Janusz Pajewski, Historia Powszechna 1871-1918.Warszawa 1982
Janusz Pajewski, Pierwsza Wojna Śwatowa 1914-1918.Warszawa 1991
Raimond Poincaré, Geneza wojny światowej.Warszawa b.r.w. (ok. 1930).
Antoine Prost, Zarys historii Francji w XX wieku.Kraków 1997
Jan Reychman, Historia Turcji.Ossolineum 1973
Słownik władców Euroy nowożytnej i najnowszej. Red:Jacek serwański.Poznań 1998
Hieronim Tharaud, Gdy Israel był królem.,Poznań-Paryż 1923
Georg Macauley Trevelyan, Historia Anglii.Warszawa 1965
Tadeusz Wasilewski, Historia Bułgarii. Ossolineum 1988
Henryk Wereszycki, Historia Austrii. Ossolineum 1972
Marian Zgórniak, 1914-1918, Szkice i studia z dziejów I Wojny Światowej. Kraków 1987.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez turulmodar dnia Nie 21:08, 21 Lip 2013, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.viribusunitis322012.fora.pl Strona Główna -> Książki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin